Tytuł: "Mroczne zakamarki"
Autor: Kara Thomas
Wydawnictwo: AKURAT
Moja ocena: 6/10
Kiedy przysłano do mnie propozycję zrecenzowania tej książki, po przeczytaniu zaprezentowanego fragmentu, miałam realne ciarki na ciele. Pomyślałam wtedy, że to będzie coś idealnego dla mnie i nie wahając się długo przyjęłam propozycję. Mroczny thriller, dawka niepewności, skrywane od lat sekrety i małe miasteczko to klimaty, które bardzo lubię. Zazwyczaj wciągają mnie bez reszty i sprawiają, że nie potrafię oderwać się od książki. Czy było tak również tym razem? I tak i nie, a o tym przeczytacie za chwilę.
Tessa Lowell po latach nieobecności w rodzinnym miasteczku Fayette powraca tam, by spotkać się z śmiertelnie chorym ojcem, który trafił do więzienia. Miasto przynosi jej złe wspomnienia - ucieczkę matki i siostry, odsiadkę ojca i zabójstwo kuzynki jej przyjaciółki Callie. Jako dziewczynki Callie i Tessa przyczyniły się do złapania seryjnego mordercy - "Potwora znad rzeki Ohio". Jednak po latach Tessa ma wątpliwości co do słuszności swoich oskarżeń sprzed lat, a nowe fakty sprawiają sprawę w zupełnie innym świetle. Nagle okazuje się, że "Potwór" może być nadal na wolności..
Nie ma na świecie takiego miejsca, które jest bezpieczne. Nie ważne, jak daleko będziemy próbowały uciec przed wspomnieniami, zmory tamtego wieczoru wszędzie nas dopadną.
"Mroczne zakamarki" to debiutancka powieść Kary Thomas, która swoją premierę w Polsce miała 20 września 2017 roku. Została napisana w bardzo lekkim i przyjemnym w odbiorze stylu, co sprawiało, że książkę naprawdę szybko się czytało, a rozdziały niepostrzeżenie uciekały jeden za drugim. Narracja pierwszoosobowa także przyczyniła się do łatwego odbioru, a dzięki temu mogliśmy poznać wewnętrzne rozterki bohaterki i być na bieżąco z jej przemyśleniami. Pomysł na fabułę, jej ulokowanie i konstrukcja także przypadły mi do gustu, a całość złożyła się w ciekawą, jednak nie do końca dopracowaną historię. A szkoda, bo to opowieść z potencjałem, który niestety nie został w pełni wykorzystany.
Atutem książki jest nieprzewidywalność i unikalne rozplanowanie niektórych scen. Bohaterowie także zasługują na pochwałę. Tessa, której los nie był przychylny, nie jest kolejną rozkapryszoną dziecinką, a Callie, nastolatka z silnym charakterem mile mnie zaskoczyła. Autorka nie oszczędzała głównych postaci, stawiała im kłody pod nogi, utrudniała poszukiwanie prawdy i wodziła za nos zarówno obie bohaterki jak i samych czytelników. Nie tak łatwo było się domyślić zakończenia historii i ja naprawdę zostałam zaskoczona, bo finalnie spodziewałam się innego obrotu spraw.
- Oni chcą wierzyć, że ja to zrobiłem. Nie sądzę, aby bali się mnie dlatego, że jestem inny. Według mnie oni boją się, że "Potworem" okaże się ktoś, kto wygląda jak jeden z nich.
W tym tytule zabrakło mi jednak najważniejszego i nieodłącznego elementu thrillerów - grania na emocjach czytelnika. Spodziewałam się czegoś więcej - mrocznego klimatu, dozy strachu lub chociaż niepewności, ale tego także zabrakło. Dodatkowo fabuła rozkręcała się jakby w zwolnionym tempie, po czym nagle przeszła w tempo ultraszybkie, a ja siedziałam zdezorientowana z nasuwającym się na myśl jednym pytaniem - "to naprawdę już wszystko?". Według mnie, głównym błędem popełnionym przez autorkę było zbyt staranne przyłożenie się do początku i środka fabuły i zbyt małe oddanie się kluczowym elementom tej historii, które dobrze rozegrane mogły przynieść dużą korzyść dla powieści.
Ja, jako czytelnik pozostaję pośrodku, całkiem neutralna - nie jestem ani za ani przeciw książce. Jako lekka i przyjemna opowieść na jesienny i relaksujący wieczór sprawdzi się świetnie, ale jako mroczny thriller mający wzbudzić niezapomniane emocje - niestety nie.
Niektórzy ludzie noszą swoją brutalność jak brzemię zawieszone na szyi. Jego przygarbione ramiona i wygięte plecy mówiły same za siebie.
Myślę, że młodzi czytelnicy oraz tacy, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z thrillerami będą w pełni zadowoleni, ale weterani takich historii mogą się niemile rozczarować powieścią. Nie mniej jednak myślę, że warto zapoznać się z tytułem, wyrobić sobie o nim własne zdanie i do tego Was zachęcam. Jak wiemy, czasem coś, co nie przypadło do gustu jednej osobie, może spodobać się kilku następnym i odwrotnie. Sama nie skreślam autorki i chętnie sięgnę po inne jej pozycje.