Amerykański rząd wydaje dekret, który zmusza kobiety do milczenia, odbiera im większość praw, pozbawia możliwości kształcenia, podróżowania i decydowania o własnym losie. Od tej pory kobiety mogą wypowiadać tylko 100 słów dziennie, nie mogą czytać ani pisać i muszą być posłuszne swoim mężom, a każde uchybienie grozi okrutną karą. Doktor Jean McClellan, która większość swojego życia poświęciła badaniom naukowym w dziedzinie neurolingwistyki, zaczyna żałować, że kiedy jeszcze mogła, nie brała aktywnego udziału w życiu politycznym - omijała wszelkie marsze i protesty, skazując tym samym siebie i inne kobiety na życie, które zdaje się być najgorszym koszmarem.
Nikt nie rodzi się potworem. Każdy potwór powstaje stopniowo, kawałek po kawałku, jako sztuczne dzieło jakiegoś szaleńca, który niczym Frankenstein zawsze jest przekonany, że ma rację.
Vox podejmuje trudną i przerażającą tematykę, wzbudzając wiele intensywnych emocji - wściekłość, niepokój, współczucie i chęć wkroczenia do świata bohaterów, aby wyrazić swój sprzeciw. Choć to tylko dystopia, swoją wymową skłania do refleksji i zmusza do zadania sobie wielu pytań. Angażuje do postawienia się w sytuacji bohaterów i zostawia czytelnika w zastanowieniu na długo po zakończeniu czytania. Wydarzenia opisane w książce poznajemy z perspektywy doktor Jean McClellan w dość spokojnym tempie, pozwalającym na przyjrzenie się sytuacji bohaterów i lepsze zrozumienie świata, w którym przyszło im żyć.
Autorka posługuje się bardzo lekkim i barwnym, a jednocześnie chłodnym stylem. Książka podzielona jest na osiemdziesiąt krótkich rozdziałów - dzięki temu lektura upływa przyjemnie i ekspresowo. Kolejnym atutem są dialogi, które nie nudzą, brzmią naturalnie i zawierają nieco sarkazmu, co mi osobiście bardzo odpowiadało. Główna bohaterka - Jean - to kobieta inteligentna i pewna siebie, odważna i gotowa do poświeceń. Na kartach powieści możemy zauważyć jej emocjonalne rozdarcie względem męża i synów, których traktuje z chłodem i rezerwą, stawiając na uczuciowym piedestale córkę Sonię i to głównie z myślą o niej postanawia podjąć próbę walki z nowym systemem.
Im bliżej zakończenia, tym bardziej nie podobał mi się kierunek, w którym zaczęła zmierzać fabuła w ostatnim, rozstrzygającym etapie. Nagle dystopia zmieniła się zbyt szybki i niezrozumiały thriller, ujmując tym samym głównemu przesłaniu książki. Nie oznacza to jednak, że książka mi się nie podobała. W ogólnym rozrachunku uważam Vox za naprawdę ciekawą pozycję i jeśli nie straszne Wam tytuły z powolną, szczegółową akcją, myślę, że warto po nią sięgnąć.
Autorka posługuje się bardzo lekkim i barwnym, a jednocześnie chłodnym stylem. Książka podzielona jest na osiemdziesiąt krótkich rozdziałów - dzięki temu lektura upływa przyjemnie i ekspresowo. Kolejnym atutem są dialogi, które nie nudzą, brzmią naturalnie i zawierają nieco sarkazmu, co mi osobiście bardzo odpowiadało. Główna bohaterka - Jean - to kobieta inteligentna i pewna siebie, odważna i gotowa do poświeceń. Na kartach powieści możemy zauważyć jej emocjonalne rozdarcie względem męża i synów, których traktuje z chłodem i rezerwą, stawiając na uczuciowym piedestale córkę Sonię i to głównie z myślą o niej postanawia podjąć próbę walki z nowym systemem.
Im bliżej zakończenia, tym bardziej nie podobał mi się kierunek, w którym zaczęła zmierzać fabuła w ostatnim, rozstrzygającym etapie. Nagle dystopia zmieniła się zbyt szybki i niezrozumiały thriller, ujmując tym samym głównemu przesłaniu książki. Nie oznacza to jednak, że książka mi się nie podobała. W ogólnym rozrachunku uważam Vox za naprawdę ciekawą pozycję i jeśli nie straszne Wam tytuły z powolną, szczegółową akcją, myślę, że warto po nią sięgnąć.
Tytuł: "Vox"
Tytuł oryginalny: Vox
Autor: Christina Dalcher
Wydawnictwo: Muza
Data premiery: 27.02.2019
Za możliwość przeczytania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.