Elsa ma siedem lat i różni się od swoich rówieśników, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek. Jej babcia ma siedemdziesiąt siedem lat i zdecydowanie nie jest typową babcią. W szkole Elsa nie ma przyjaciół, a jej jedyną przyjaciółką jest właśnie babcia, która opowiada Elsie niesamowite historie z Kraju-Między-Snem-A-Jawą. Kiedy babcia umiera, zostawia dziewczynce listy do osób, którym wyrządziła krzywdę, zabierając ją tym samym w niesamowitą podróż, pełną nieoczekiwanych przygód i nietypowych znajomości.

Zanim przeczytałam „Pozdrawiam i przepraszam” istniały tylko dwie książki, które wycisnęły ze mnie łzy na dużą skalę. Po przeczytaniu „Pozdrawiam i przepraszam” na tej liście są już trzy książki. W tym dwie napisane właśnie przez Fredrika Backmana. Niewiele mi trzeba podczas oglądania filmów, aby mnie porządnie wzruszyć. Ale w książkach... to już inna bajka. Książki, nawet te bardzo wzruszające, rzadko sprawiają, że płaczę. Jendak Backman pisze tak, że łzy same cisną się do oczu. Mówię Wam.
Najpotężniejszą mocą śmierci nie jest to, że sprawia że ludzie umierają, lecz to, że ludzie którzy zostają opuszczeni, nie chcą już żyć.
To jedna z tych książek, przy których człowiek naprzemiennie wzrusza się i śmieje. Chwyta za serce już od samego początku i nie chce puścić aż do końca. A potem zostaje w nim na długo, jeśli nie na zawsze. Lubimy takie książki, prawda? Takie, po których zostaje w sercu ślad, ważne i potrzebne, tłumaczące istotę życia i śmierci. Backman z ogromną wnikliwością prezentuje portrety ludzi mieszkających w jednym budynku i robi to oczami siedmiolatki i jej babci. Tworzy wiele niesamowitych charakterów, a postacie pojawiające się w tej powieści zawsze są po coś. Nikt tu nie jest zwyczajny, a jednocześnie każdy jest tak po prostu ludzki. Jego bohaterowie są wielowymiarowi, a dialogi zawsze przekazują jakąś prawdę o świecie, nawet tę najbardziej banalną, zmuszając do refleksji nad własnym życiem.

Z „Pozdrawiam i przepraszam” sączy się humor, smutek, tęsknota i ciepło. Jest jak kojący balsam dla duszy, oczywiście chwilę po tym jak łamie czytelnikowi serce. To wyjątkowa historia opowiadająca o radzeniu sobie z trudnościami, jakie stawia przed nami życie. O przeżywaniu żałoby nie tylko po śmierci, ale też przeszłości, z którą czasami tak ciężko się pogodzić. A także o tym, że śmierć nie zawsze oznacza koniec, a może być początkiem. I jeszcze o tym, że to normalne być innym, że warto być sobą i żyć tak, jakby nikt nie patrzył.

Przeczytałam dopiero trzy książki Fredrika Backmana, a już dwie złamały mi serce. Co więc teraz robię? Czytam kolejną i zamierzam przeczytać wszystkie, które napisał. Dobrowolnie oddam się w jego ręce i pozwolę mu złamać swoje serce raz za razem, bo pisze książki, które warto czytać. I dla których warto się poświęcić.

Fredrik Backman, Pozdrawiam i przepraszam, tłumaczenie: Magdalena Greczichen, Wydawnictwo Sonia Draga 2017

13 komentarzy:

  1. Zarys fabuły, oraz niezwykła mądrość płynąca z podjętego w książce tematu, bardzo zachęciły mnie do jej przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ zachęcająco napisałaś o tej książce. Aż mam ochotę ja od razu przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej autorce, a ma ciekwe pióro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo zainteresowałaś mnie tą książką 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam jeszcze tego autora. Zapisuję książkę na liście "Do przeczytania". Lubię książki, które prostują ludzkie ścieżki i pokazują, co w życiu najważniejsze.
    Dobrego tygodnia życzę.🤗

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam autora, ale tej jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam jeszcze o tej książce, ale brzmi jak pozycja dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy jestem teraz gotowa na książkę, która złamie mi serce? Nie. Czy chcę przeczytać tę książkę? Tak :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam tej książki. Muszę kiedyś po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podobali mi się "Niespokojni ludzie" tego autora, myślę więc, że przyjdzie też dla mnie czas na "Pozdrawiam i przepraszam" :)

    OdpowiedzUsuń