Hannah budzi się tuż po wypadku autokaru podczas burzy śnieżnej, wśród krwi, martwych ciał, hałasu i potłuczonego szkła. Meg natomiast w zatrzymanej kolejce linowej wiszącej nad przepaścią. Jest jeszcze Carter, który wraz z innymi osobami znajduje się w Azylu, gdzie chwilowe problemy z generatorem prądu, w każdej chwili mogą przerodzić się w poważne zagrożenie. Trwa epidemia, ludzie zarażają się nawzajem i umierają, a tych, którzy nie umarli, niekoniecznie można nazwać szczęściarzami. Tak zaczyna się nierówna walka z czasem, żywiołem i... ludzką naturą.
Nie spodziewałam się, że thriller postapokaliptyczny może mi się tak bardzo spodobać, a tu proszę bardzo - C.J. Tudor zachwyciła mnie swoją najnowszą powieścią osadzoną właśnie w takim klimacie. Piszę ten tekst godzinę po tym, jak przewróciłam ostatnią kartkę, a wciąż nie mogę otrząsnąć się z emocji, które książka po sobie zostawiła. Jest dynamicznie, wartko, klimatycznie i angażująco. Akcja toczy się trzema torami - poznajemy wydarzenia z perspektywy trzech osób i każda z tych relacji jest niesamowicie wciągająca. Do tego stopnia, że po każdym z rozdziałów miałam ochotę podzielić książkę na trzy części, żeby jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów, choć ostatecznie chyba nie umiałabym wybrać, która perspektywa była najciekawsza. Kanadyjski autor Linwood Barclay napisał o tej książce tak: „Najbardziej szalony thriller roku. To trzy thrillery w jednym. Zapnijcie pasy.” i uważam, że nie można określić tej książki lepiej. To prawdziwy rollercoaster!
Ziemia jest pełna martwych dobrych ludzi.
Rozdziały są dość krótkie, dzięki czemu akcja szybko mknie do przodu, a każdy kończy się takim zwrotem akcji, że nie sposób odłożyć książkę na bok bez poczucia niedosytu. „Debit” to thriller postapokaliptystyczny, który połyka się jednym tchem. Nieco ponad czterysta stron świetnej rozrywki (jeśli czytanie thrillerów to dla Was rozrywka, bo dla mnie tak!) z stale towarzyszącym uczuciem niepokoju. Główni bohaterowie są nieoczywiści, zagadkowi i pełni tajemnic. Polubiłam ich i kibicowałam im przez cały czas, choć czasami podejmowali decyzje sprzeczne z moim poglądem na świat. Ale w końcu to klimat postapo, a w obliczu zagrożenia ludzie są zdolni do naginania własnych zasad. Zakończenie było dla mnie totalnie nie do przewidzenia, przynajmniej w większości aspektów niemal do końca nie wiedziałam czego się spodziewać, a to naprawdę rzadkość, bo zwykle przewiduję zakończenia bardzo sprawnie.
Jeśli macie ochotę na gęsty i dynamiczny thriller i nie przeszkadza Wam postapokaliptystyczny klimat, to zdecydowanie warto sięgnąć po ten tytuł! A nawet jeśli obawiacie się tego aspektu, to warto spróbować, bo ja również nie byłam przekonana, że to coś dla mnie, a jestem zachwycona! Jeśli oglądaliście lub może graliście w „The Last Of Us” i polubiliście ten klimat, to może spodobać Wam się ta propozycja. Ja uwielbiam i serial i gry, a „Debit” dał mi skromną namiastkę tego uniwersum.
C.J. Tudor, Debit, tłumaczenie: Tomasz Wyżyński, Wydawnictwo Czarna Owca 2024
Porównywarka cen zawiera linki afiliacyjne.
Nie sądziłam, że książka może być aż tak wciągająca. Widziałam ją w serwisach czytelniczych, ale dopiero Twoja recenzja mnie do niej przekonuje.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło!
UsuńPostapokaliptyczny klimat to coś, co lubię. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńgęsty i dynamiczny thriller napewno dostarczy sporo żywych emocji
OdpowiedzUsuńPostapokaliptyczne klimaty nie są dla mnie niestety.
OdpowiedzUsuńTrochę się tego postapo obawiałam, ale książka okazała się bardzo fajna i trzymająca w napięciu!
OdpowiedzUsuńJa to na początku nawet się tego nie spodziewałam, bo okładka niewiele o tym mówi, ale to było pozytywne zaskoczenie! Super, że Tobie też się podobała :)
Usuń